Reklama w sektorze farmaceutycznym, jak w rzadko której branży, potrafi wzbudzać ogromne emocje, ale także bazuje często na ich wywoływaniu. Pamiętam jak dziś, kiedy zostałem ojcem emitowana była reklama „Obejmij mnie szczepieniem„. Tak wtedy jak i dziś, kiedy moja córka ma kilka lat, ten krótki spot nie daje mi spokoju. Czemu tak jest? Przecież mam zdrowe dziecko, nic złego się nie dzieje, a mimo to odczuwam niepokój. Przede wszystkim zacznijmy od tego jaki miała cel kampania „Obejmij mnie szczepieniem„. Oczywiście chodzi o zaszczepienie naszego dziecka szczepionką firmy XXX. Sama kreacja reklamy i promocji szczepień nie jest naganna, o ile działa w granicach prawa i etyki społecznej. Tej ostatniej marketerzy chyba nie brali pod uwagę.
Firmy produkujące asortyment dla dzieci, w tym leki dedykowane dla niemowląt, doskonale zdają sobie sprawę jak działa psychika młodego rodzica. Doskonale wiedzą, że przez pierwsze lata życia dziecka rodzice myślą wyłącznie o jego BEZPIECZEŃSTWIE. I to jest słowo klucz takich kampanii jak „Obejmij mnie szczepieniem„. Zaburzyć poczucie bezpieczeństwa rodzica poprzez pokazanie sugestywnego obrazu pod tytułem „a gdyby to spotkało Twoje dziecko?„. Najpierw wywołany został lęk, a potem pokazane lekarstwo na niego – szczepionka. W tym konkretnym przypadku kampania została powstrzymana (więcej informacji jest tutaj).
Skoro już jesteśmy przy szczepieniach i ich reklamie to „podziw” mój wzbudził projekt o nazwie Moje dziecko dostępny na iPada w AppStore.
Ogólnie zapoznawszy się z projektem, wzbudził on moje duże zainteresowanie. Jest tu spis preparatów wg objawów, alfabetycznie – duże ułatwienie dla młodego rodzica. Aplikacja wyposażona jest także w filmy instruktażowe dla rodziców. Oczywiście największą uwagę skupimy na Dzienniczku dziecka, w którym znajdziemy tabele centylowe, kalendarz szczepień (młody rodzic uwielbia mierzyć, sprawdzać, porównywać z innymi dziećmi).
Bardzo miła i przyjemna aplikacja, zapewne taka, którą chciałby mieć każdy rodzic. Chciałby a czemu nie ma? Przyczynę prawdopodnie stanowi błąd w projekcie funkcjonalnym aplikacji. Otóż na iPadzie nie można wpisać ręcznie daty urodzenia dziecka (!), inaczej jest na smatphone’ach. Z nieznanych powodów projektowych, aplikacja przyjmuje dzień instalacji jej na iPadzie jako dzień narodzin dziecka lub drugi wariant: jeżeli aplikacja trafiła do rodzica przed narodzinami potomstwa to w dniu narodzin (konkretnie w tym dniu) musi sam dodać dziecko (imię, pesel, płeć, grupę krwi itd.). Jeżeli rodzic doda dziecko następnego dnia lub tydzień później wyniki i wskazania aplikacji będą nieprawidowe (błędna data urodzenia, a nie można podać wstecznej). Przyznaję, iż nie rozumiem tego działania, taka prosta i błaha rzecz, a powoduje, że aplikacja dla rodziców którzy nie dokonają dodania dziecka w dniu urodzenia jest ułomna. A może się mylę? Chyba, że posiadacze iPada mają jej nie pobierać?
Dwa przykłady dotyczące tej samej grupy docelowej ukazują mechanizm jaki jest powszechnie stosowany wobec rodziców, tylko nie wszyscy marketerzy potrafią wykorzystać go skutecznie. Dla uspokojenia serc polecam odwiedzenie serwisu SpokojDziecka.pl. Serwis dedykowany młodym rodzicom z zupełnie innym przekazem do rodziców, nie straszy, nie obiecuje, uspokaja. Jako rodzic i marketer wiem aż za dobrze, że tylko duży spokój jest w stanie nam pomóc.