Sztuczna inteligencja jest blisko, wchodzi, a właściwie wjeżdża do naszego ogródka. Zanim jednak przywita się z gąską, musi pokonać jeszcze wertepy prawne. Za metą jest wejście do świata konsumenta.
Jedną ze zdobyczy tzw. Cywilizacji Zachodu jest motoryzacja. Konie mechaniczne zagnały prawdziwe konie do stajni, a w polskich realiach samochód to cały czas oznaka prestiżu i statusu materialnego. A gdyby tak oddać kierownicę w ręce sztucznej inteligencji? Pomysł niegłupi, więc można wskazać wiele zalet takiego rozwiązania: bezpieczeństwo jazdy, auta komunikujące się ze sobą i dostosowujące tryb jazdy do warunków drogowych. Bajka! Tak piękna, że pracuje nad nią 30 firm.
Miara atrakcyjności innowacji
O tym, czy pomysł ma potencjał świadczy ilość konkurentów, skłonnych do jego kopiowania. Ideę autonomicznych samochodów zapoczątkowało Google, a w jego ślady poszli naśladowcy – wszystkie marki motoryzacyjne, Tesla oraz Apple. Jesteśmy w przełomowym momencie, gdzie prototypy autonomicznych aut osobowych i ciężarowych jeżdżą już po drogach. Projekty rozwijają się dynamicznie i około 2020 r. czeka nas wysyp rynkowych premier. Chętnych będzie wielu, a innowacja najprawdopodobniej zmieni nasz świat nie do poznania.
Autonomiczne auta namieszają nie tylko w branży motoryzacyjnej
Jeśli myślimy o bajkowym świecie autonomicznych aut, to powinien to być świat bezpieczniejszy. McKinsey szacuje, że samochody bez kierowców przyniosą 90% spadek zdarzeń drogowych w USA. Ceny polis spadną, bo ryzyko wypadku będzie znacznie niższe. Mniej wypadków to z kolei mniej pracy dla mechaników. Ich praca także się zmieni, gdyż auta będą bardziej zależne od oprogramowania i systemów kontrolnych. W optymistycznym wariancie dostaniemy więcej opcji samo diagnostycznych i będziemy wiedzieli kiedy auto może się zepsuć. Samochody przyszłości będą delikatniej eksploatowane, więc wymiana części nastąpi rzadziej, niż obecnie.
W ogóle posiadanie samochodu może nie być konieczne. Zamówimy tanią taksówkę, która dowiezie nas do pracy i z powrotem. W międzyczasie antonimiczne auto będzie wykonywało inne kursy i zarabiało na siebie. Jadąc autonomicznym autem nie będziemy skupiać się na drodze. Będzie okazja zająć się swoimi sprawami: oglądać telewizję, rozmawiać, grać, kupować w Internecie albo spać.
Odejdziemy od aut z silnikami benzynowymi na rzecz zasilania elektrycznego, chociaż sporo czasu potrwa stworzenie sieci uzupełniania energii. Zniknie potrzeba utrzymywania przydomowych garaży i parkingów, te miejsca będziemy zaadoptowywać do nowych celów.
Technologia zabiera miejsca pracy
Widzę wiele zagrożeń związanych z wykorzystania AI w branży motoryzacyjnej. Żadna technologia nie odbierze więcej miejsc pracy w imię wzrostu ekonomicznej efektywności, niż autonomiczne samochody!
Niedawno konwój autonomicznych ciężarówek przemierzył Europę i dotarł do Rotterdamu. Oczywiście auta jechały pod kontrolą kierowców. Kolumna toczyła się przez autostradę, a nie ruchliwą drogę lokalną.
W przyszłości zapotrzebowanie na kierowców ciężarówek, taksówek, autobusów spadnie do zera. Ich miejsce zajmie sztuczna inteligencja, zarządzająca flotami. Trasa i zużycie paliwa będą nieustannie optymalizowane w celu zmniejszenia kosztów eksploatacji. Już teraz samodzielne ciężarówki wożą rudę żelaza w australijskich kopalniach. Taka nowość będzie także wykorzystana przez korporacje taksówkarskie. Uber może wypożyczyć cała flotę autonomicznych aut.
Oszczędności z wdrożenia rozwiązań opartych o AI są ogromne! Odpadają koszty zatrudniania kierowców, autonomiczne auta mogą teoretycznie pracować bez odpoczynku Zmniejszone koszty transport mogą się z kolei przełożyć na obniżkę cen przewożonych dóbr. W końcu za wszystko zapłaci klient, tylko w tym przypadku trochę mniej.
Zakładając, że technologia będzie na tyle dojrzała, aby została powszechnie wdrożona, musimy skalkulować koszty efektów ubocznych:
– zawodowi kierowcy stracą pracę,
– stacje benzynowe, parking i hotele dla kierowców będą walczyć o przetrwanie.
Zanim to jednak nastąpi, czeka nas stworzenie systemów kontroli ruchu dla autonomicznych aut. Tego rodzaju inicjatywy musza jednak zyskać wsparcie rządowe.
Jak wykorzystać nowoczesne technologie do tworzenia nowych miejsc pracy?
Na dłuższą metę celem digitalizacji jest zwiększenie produktywności na poziomie makroekonomicznym. Automatyzacja nie zabija wszystkich zawodów, chociaż niektóre profesje przestaną być potrzebne. Nie ma w tym nic nowego. Wystarczy wpisać w Google frazę „zawody których nie ma”, aby upewnić się co do zmian. Jak przekwalifikować zawodowych kierowców? Nie staną się przecież oni specjalistami z dziedziny programowania, automatyki, robotyki. Tego typu pytania zyskają na czasie już za kilka lat.
Obecnie jesteśmy na etapie przejściowym, gdzie nowinki technologiczne są cały czas w fazie testów i tylko niektóre doczekują się komercjalizacji. Inteligentne okulary wspierają pracę magazynierów w DHL. Pokazują im, gdzie dana paczka się znajduje, co przekłada się na 25% wzrost produktywności. Ta innowacja może także pomagać mechanikom samochodowym, wskazując im np. za którą śrubę mają odkręcić w pierwszej kolejności. Roboty będą wspomagać pracę kurierów przy dostawie ciężkich paczek. To mi się podoba!
http://www.wsj.com/articles/self-driving-cars-could-cut-down-on-accidents-study-says-1425567905#:qo6V0-1rRjtsmA
http://techcrunch.com/2016/04/25/the-driverless-truck-is-coming-and-its-going-to-automate-millions-of-jobs/
http://www.afr.com/leadership/driverless-cars-will-disrupt-13-surprising-sectors-other-than-the-auto-industry-20160425-goe8ae
