Jakiś czas temu na moim blogu opublikowałem wpis pod tytułem ”(Nie)zdrowa komunikacja, czyli bój się i kupuj”. Wpis traktuje o kampanii jednej z firm farmaceutycznych, która to przeprowadziła bardzo mocną kampanię „Obejmij mnie szczepieniem”. Kampania jak kampania, z tym może wyjątkiem, że nawet dziś po kilku latach od jej zakończenia, wzbudza ogromne emocje u rodziców.
Zachęcam do obejrzenia wersji reklamy.
Generalnie kampania niniejsza bazowała na wywołaniu lęku u młodych rodziców przed konsekwencjami nie szczepienia dzieci. Raczej na pewno wydźwięk reklamy był ogromny. Lęk raz wzbudzony ciężko usunąć. Rodzice zapewne zaczęli szczepić dzieci lub mocno to rozważali z obawy o konsekwencje jakie mogą się pojawić, a które to wzmocniła reklama firmy farmaceutycznej.
Drugi świat zagadnienia szczepienia dzieci czyli liczący ponad 5000 osób fanpage na Facebook.com o nazwie „STOP przymusowi szczepień”.
Dwa różne spojrzenia na szczepienia dzieci. W pierwszym przypadku firma, której zadaniem jest dbanie o zdrowie naszych najmłodszych, straszy rodziców, że dziecko może zachorować jak nie kupią szczepionki. Z drugiej strony na fanpage który jest w opozycji do producentów szczepionek, a na którym możemy zapoznać się z wyważonymi komentarzami, argumentami, linkami do źródeł przeciwników obowiązkowych szczepień.
Nie będę rozważał kto ma rację w kwestii merytorycznej szczepień, ale popatrzmy na to z punktu widzenia marketingu farmaceutycznego. Oto firma której statutowym zadaniem jest dbanie o jakość zdrowia społeczeństwa w tym najważniejszych osób czyli dzieci, sięga po działanie reklamowe bazujące na najniższych mechanizmach. Tak jakby poza sprzedażą nie liczyło się zupełnie nic. Może by to przeszło bez echa, reklama zostałaby wyłączona i po problemie. Jednakże w XXI wieku, w dobie social media nie łatwo jest wymazać TAKI przekaz. Mimo upływu miesięcy do emisji, nadal pojawia się case „szczepień” w rozmowach między rodzicami, nadal wzbudza on emocje i jest argumentem przeciwko firmom farmaceutycznym.
Z drugiej strony mamy „opozycję” do szczepień, która w sposób zrównoważony i spokojny publikuje informacje (w tym opracowanie naukowe) przeciwko szczepieniom. Nie zaobserwowałem u nich negatywnych emocji, chodź nie obywa się bez opisania „skutków ubocznych” szczepień. Nie są one jednak tak przejaskrawione jak w reklamie. Z rozmów toczonych między rodzicami, w tym z lekarzami, dominuje pogląd, że… firmy farmaceutyczne, producenci szczepionek przegrywają ze sceptykami. Odpowiedzcie sobie teraz Państwo sami, dlaczego tak jest?